Gloryfikacja Piłsudskiego

                                                   Czy Piłsudski zasługuje na  gloryfikację

Marszałek Piłsudski jako jedyny  działacz niepodległościowy   z tamtego okresu utrwalił się w pamięci  narodu. Gloryfikacja jego osoby datuje się  z początkowych lat niepodległości  i wzmogła się w pamięci tamtego pokolenia  po przewrocie majowym.  Po rewolucji 1989 roku narasta ponownie pamięć o nim i nasila się gloryfikacja jego osoby.        Czy istotnie Piłsudski  jest dla Polski mężem opatrznościowym?.

Do zasług Piłsudskiego należy zaliczyć niewątpliwie  jego wczesną działalność w PPS-ie, w początkach XX wieku. Szczęśliwie podjął, w przeciwieństwie do bardziej lewicowych działaczy, np. z  SDKPiL,  problematykę niepodległości.  Jako współorganizator Legionów, choć nie odegrały one  znaczącej  roli militarnej, przyczynił się do rozbudzenia w społeczeństwie potrzeby działań zbrojnych w  walce o niepodległość.  W wyniku błędów  władz kajzerowskich  doszło do kryzysu przysięgowego i  odosobnienie Piłsudskiego. Te wydarzenia  przysporzyły Piłsudskiemu dodatkowego splendoru. Po powrocie z Magdeburga w 1918 roku stał się nieomal mężem opatrznościowym.  Uczyniono go naczelnikiem Państwa Polskiego.

W jego rękach znalazły się nici decyzji politycznych i wojskowych.  Należy żądać pytanie, czy  jego postanowienia   i wpływ na rozwój najbliższych i dalszych zdarzeń był  dla Polski korzystny? Przyjmuje się, że intencją Piłsudskiego było stworzenie na zachodnich terenach upadłej Carskiej Rosji  I  odradzającego się imperium bolszewickiego  federacji państw  (Ukrainy ,Białorusi, Litwy  i i innych)  pod przewodnictwem Polski.  Konferencja w Helsinkach w styczniu 1920 roku i następne działania dyplomatyczne wykazały, że  taka federacja nie ma szans.  Nowo odrodzone państwowości prawdopodobnie nie życzyły sobie nowego hegemona  w postaci odrodzonej Polski. Zrzuciły jednego, Rosję, a tu nowy stoi w kolejce. Idea zapewne dla nich korzystna, łatwiej się bronić w zespole, niż w pojedynkę. W tamtym okresie nie miała szans na realizacje. I o tym powinien wiedzieć Piłsudski. Federacja nie miała szans. Mimo to, Piłsudski próbował tego wariantu z Ukraina i Białorusią.

Podstawowy błąd Piłsudskiego w tamtym okresie to odrzucenie propozycji Lenina oddania Polsce terenów wschodnich w granicach II rozbioru lub większych. Bolszewicy mieli wtedy nóż na gardle i byli ustępliwi. Posiedzenia wspólnej komisji trwały kilka miesięcy. Przyjęcie ich propozycji  dałoby Polsce wiele korzyści. Otrzymanie terenów w wyniku układu państwowego prowadziłoby do zaaprobowania tej decyzji na arenie międzynarodowej.  Taki układ byłby realizacją deklaracji Rządu Tymczasowego i bolszewików , przyznającej Polsce prawo do niepodległości. Nie ma tu znaczenia, czy te deklaracje były szczere. One były i to się liczy. Po takim układzie musiałyby się ustalić przyjazne, czy może wręcz przyjacielskie stosunki między obu krajami. Być może, w przyszłości,  bolszewicy próbowaliby narzucić Polsce wojnę o te tereny, w co należy raczej wątpić. Byłaby wtedy taka wojna odbierana przez opinię publiczną świata jako wojna obronna. A bolszewikom zależało na uznaniu międzynarodowym. Wojna  roku 1920 oceniana była w Europie powszechnie, poza czynnikami rządowymi  aliantów zachodnich, jako Polska interwencja w rewolucję. A Rosję bolszewicką  nastroiła zdecydowanie wrogo do Polski, co miało dalekosiężne konsekwencje.

Federacyjne koncepcje Piłsudskiego były w istocie próbą stworzenia Polski mocarstwowej. Wyprawa na Kijów, rzekomo w intencji utworzenia państwowości ukraińskiej była blefem. Piłsudski zażądał od Rządu Ukraińskiej Republiki Ludowej terenów poza Zbrucz, na co tamci nie mogli się zgodzić.Świadczy to o nieszczerości deklaracji Piłsudskiego. O jego  cichym pragnieniu powołania do życia Polski mocarstwowej  świadczy też polska polityka narodowościowa na Ukrainie w następnych latach. Nic nie stało na przeszkodzie, by na ziemiach Ukrainy polskiej  i polskiej Białorusi powołać do życia może kadłubowe, ale jednak samodzielne państwowości, lub przynajmniej ustanowić na tych ziemiach rozległego samorządu.  Musiało by takie rozwiązanie mocno oddziałać na Radziecką cześć tych ziem. Świadczy o rzeczywistych zamiarach Piłsudskiego.

Podstawowym błędem była wyprawa Kijowska. Aczkolwiek wojna trwała już wiele miesięcy, to można ją było zakończyć drogą układu. Marsz na Kijów był zatem błędem. Nie trudno było odgadnąć, że spowoduje on reperkusji  militarne ze strony bolszewików. Musiał spowodować.  Polska o mało co zostałaby pochłonięta przez bolszewizm. Nikt by wtedy nie gloryfikował Piłsudskiego, a Polska zredukowana do wielkości księstwa warszawskiego  nie mogłaby istnieć jako samodzielne państwo. Przypadek zdarzył , ze tak się nie stało.  Piłsudskiemu można przypisać zasługę współudziału w opracowaniu  strategii interwencji znad Wieprza, choć właściwym  twórca tej koncepcji był gen. Tadeusz Rozwadowski. Tym szczęśliwym przypadkiem był akt niesubordynacji Stalina, oficera politycznego armii Jegorowa i jego samego pod Lwowem, którzy zignorowali  rozkaz marszu na północ, na pomoc wojskom Tuchaczewskiemu. Ta interwencja w połowie sierpnia 1920 roku spotkała by się z wojskami  3 i 4 armii, idącymi znad Wieprza. Jeśliby nawet  bitwa z wojskami Jegorowa i Budionnego została wygrana, to w tym czasie Tuchaczewski  opanowałby  Warszawę. Natomiast przegrana naszych wojsk to byłby koniec Polski po dwu latach niepodległości.  A to wszystko to efekt wyprawy na Kijów. Skończyło się szczęśliwie?

Wojna polsko-bolszewicka pozostawiła bolesna spuściznę. Ta spuścizna trwa do dzisiaj. Wygrana przez Polskę uczyniła z Polski  państwo nienawidzone dla Rosji . Tę nienawiść podsycały czynniki rządowe Polski  przedwrześniowej. A Piłsudski wychował sanacyjną kadrę wojskowa i polityczną  w atmosferze dwóch wrogów       i narzucił politykę zagrożenia z dwu stron. I z takim przeświadczeniem żyło polskie społeczeństwo w ciągu dwudziestolecia.  Dla polskiego bezpieczeństwa  należało prowadzić politykę jednego wroga i jednego przyjaciela. Tym przyjacielem powinna być oczywiście Rosja radziecka. Zwycięstwo 20 roku dawało Polsce pewna moralna przewagę. Wyciągniecie ręki i pokojowe deklaracje, podjęcie szerokich stosunków handlowych i kulturalnych, musiałyby zaowocować pozytywnymi skutkami politycznymi.  Brak takiej polityki to spuścizna Piłsudskiego. Jego ciche marzenia o Polsce mocarstwowej udzielały się pokoleniu piłsudczykowskiego  syndykatu władzy, któremu się wydawało, że zdoła się oprzeć dwom wrogom.  Przetrwało aż do Polski londyńskiej. Owa moralna spuścizna Piłsudskiego to jego chyba największe zło,  pozostałe po nim. Dwaj wrogowie, z których jednego wyprodukował Piłsudski , mogli byli nas unicestwić. Inna rzecz, że odzyskane ziemie wschodnie, chociaż w taki sposób, stały się monetą przetargową po II Wojnie Światowej i zaowocowały odzyskaniem ziem zachodnich i północnych. Polska stała się narodowościowo najbardziej stabilnym krajem Europy.

Dalekim echem animozji polsko- radzieckich z tamtego okresu  było odrzucenie przez Polskę propozycji radzieckich z lata 1939 roku zawarcia układu skierowanego przeciwko faszystowskim Niemcom. Taki układ zapobiegłby niechybnie atakowi Hitlera na Polskę. Bak zgody na taki układ rozwiązał Stalinowi ręce. Wykorzystał okazje, by dokonać odwetu na Polsce. Jakie były tego konsekwencje, wszyscy wiemy. I to nieszczęście jest także odległą zasługą Piłsudskiego. Polityk musi sięgać swoja myślą w daleko w przyszłość.

Czy naprawdę gloryfikować Piłsudskiego?  Może jednak tak, umownie, bo Polacy nie maja wielu postaci politycznych, czy przywódczych, których można otaczać kultem. A takie postacie są potrzebne dla dobrego samopoczucia  społeczeństwa.

UP72156