Moje opinie
W blogu tym autor pragnie wyrażać swoje poglądy na aktualne lub
dyskutowane w społeczeństwie zagadnienia i przedkładać czytelnikowi pod
rozwagę własne stanowisko, może często odbiegające od przyjętego
powszechnie lub negowane.. Być może wypowiedzi będą nawet szokujące, na
pewno będą dotykały tematów bolesnych lub niepopularnych, będą budziły
czasem lub często u wielu czytających niejednokrotnie sprzeciw.
Zagadnienia warte są dyskusji.
UP72156
czwartek, 25 kwietnia 2013
Cień trolla
C i e ń t r o l l a n a d P o l s k ą
Nad Polską zaległ cień trolla. Stało to się w dniach sierpnia 1920 roku pod Lwowem. Cień ten zalega do dziś, kładzie się nad Polską i nadal kształtuje nasze życie i naszą historię. Fatum. Przenika nasze dusze, kształtuje często naszą postawę wewnętrzną, sterowało i steruje polityką i zapewne jeszcze się długo spod tego cienia nie uwolnimy. Cień ten zafundowała nam historia przy naszym, polski udziale. Błędy polityczne, popełnione przez polityków u zarania naszej niepodległości, w latach 1918-1920, wygenerowały owe tragiczny splątanie naszej historii. Zacznijmy zatem dokumentacje tej tezy od lat dużo wcześniejszych.
Józef Piłsudski stał
się niewątpliwie najbardziej wpływowym polskim politykiem pierwszych dekad XX wieku. Znalazł uznanie w społeczeństwie i
wśród polityków wszystkich orientacji. Zasłużył sobie swoją działalnością. Był zesłańcem na Syberii. Pod koniec XIX wieku
stał się założycielem i działaczem Polskie Partii Socjalistycznej, potem
Organizacji Bojowej tej partii, która podejmują się szeregu działań anty
carskich, redaktorem organu tej partii "Robotnika", potem
"Walki". Prześladowany przez
carat. W 1908 roku organizuje Związek
Walki Czynnej, jako zalążek przyszłej armii polskiej. W następnych latach organizuje odziały zbrojne w rodzaju
"Drużyny Strzeleckie" i "Związek Strzelecki". Staje się
komendantem głównym tych organizacji.
W pierwszych dniach
I Wojny Światowej organizuje w Krakowie odział zbrojny, Kompanie Kadrową, który
stała się zalążkiem Legionów. W czasie wojny uczestniczy w szeregu aktach
politycznych i wojskowych, mających na celu wyegzekwowanie na zaborcach państw centralnych obietnicy
reaktywowania niepodległej Polski. W lipcu 1917 roku, w wyniku t. zw. kryzysu
przysięgowego, został osadzony przez władze niemieckie w twierdzy Magdeburgu.
Nic zatem dziwnego, że Piłsudski zdobył sobie w społeczeństwie polskim i w
gronie działających wtedy polityków wielkie uznanie. Stał się nieomal
człowiekiem opatrznościowym.
Kończy się wojna i
Piłsudski, uwolniony przez Niemców, wraca 10 listopada 1918 roku do Warszawy.
Zostaje uznany za Naczelnika Państwa. Przejmuje w swoje ręce ster rządów oraz
polityki zagranicznej i staje się nieomal dyktatorem. Od jego woli i decyzji
zależy utrwalenie polskiej niepodległości. Wysiadł na przystanku
"niepodległość" i teraz musi ją, wraz innymi, chronić. Wielką niewiadomą była postawa
wschodniego sąsiada. Przedstawiciele starej Rosji (Denikin, Wrangel, Kołczak)
nie akceptowali polskich oczekiwań, bolszewicy, aczkolwiek wydali w 1917 roku
dokument akceptujący polską niepodległość, deklarowali eksport rewolucji,
zagrażali więc naszej niepodległości. Wschodnią flankę należało zabezpieczyć,
niezależnie od tego, kto tam przeważy szalę zmagań na swoją stronę. W lecie
1919 roku bolszewicy pokonują Denikina, idącego na północ z Krymu, przy cichym
poparciu samego Piłsudskiego, który powstrzymał polskie działania na wschodzie
przeciwko bolszewikom. W tym samym roku toczą się rokowania między polską
stroną, a bolszewikami w Białowieży, potem w Mikaszewiczach (Marchlewski -
hrabia Ignacy Kossakowski, Kap. Ignacy Boerner) . Lenin oferuje Polsce ziemie w
granicach I rozbioru Polski, Litwę, Białoruś w zamian za pokój. Przeszkodą jest
problem Ukraiński i rozmowy zostają
zerwane w grudniu 1919 roku. Pozostaje pytanie: dlaczego Piłsudski nie
sfinalizował tej oferty? Jakie były prawdziwe intencje Piłsudskiego? Co więcej, w tym samym czasie Piłsudski
dyskretnie pomaga bolszewikom pokonać Denikina, idącego na północ z Krymu. A
tym czasem logika wskazywała, by dać się wykrwawić tym obu współzawodnikom.
Denikin był mniej groźny niż bolszewicy.
Każdy z nas , ludzi,
czy to polityk, czy zwykły śmiertelnik,
odznacza się swoistym życiem wewnętrznym, głęboko ukrytym, nieujawnianym nawet
najbliższym. Są to nierzadko megalomańskie ambicje, czy marzenia, przeświadczenia
o swoim posłannictwie, czy o swojej szczęśliwej gwieździe. Elementy tego życia
wewnętrznego można nieraz odczytać pośrednio z zachowań, decyzji, czy
wypowiedzi ( wypowiedź Piłsudskiego w Belwederze dnia 31 lipca).
Piłsudski w swoim
środowisku politycznym lansował tezę o konieczności stworzenia między Rosją, a
Polską swoistego "przedmurza" w postaci federacji państw między-
morza bałtycko-czarnomorskiego od Finlandii po Rumunie. W skład tej federacji
miała by wchodzić też wolna Białoruś i wolna Ukraina, bo sugestie ich
państwowości Piłsudski lansował. Koncepcja ta rysowała się w czasie konferencji
tych państw w Helsinkach w 1919 roku. Nie znalazła ona aprobaty tych państw. I
to z bardzo prozaicznego powodu. Widziały one podobno w przyszłej Polsce
hegemona. Nie pragnęły, wyzwolone z pod jednego jarzma, popadać w drugą
zależność. Idea federacji była jednak podtrzymywana w stosunku do Białorusi i
Ukrainy. Rzecznikami tych państwowości byli po stronie Białorusi
Bułak-Bałachowicz, a po stronie Ukrainy ataman Petlura. Wyprawa na Kijów w maju
1920 roku miała być elementem tej polityki. Była w istocie próbą pokonania bolszewików, którzy
już prawie uporali się z białą Rosją i
dokonania samodzielnego "rozdania kart" na wschodzie. Takiej
wyprawy, jak i też wcześniejszych działań frontowych ( Wilno, Niemen), nie
podejmuje się, by pogrozić przeciwnikowi palcem, lecz by go pokonać, czy wręcz
rozgromić. Po pokonaniu generała Denikina w 1919 r. Rosja Radziecka miała już tylko
jednego poważnego przeciwnika, poza Wranglem z
resztką białej armii, Polskę. Ta zaś zatrzymuje ofensywę niemeńską we
wrześniu 1920 roku, podobnie jak latem 1919 r. działania wojenne w interesie
pobicia Denikina, by ułatwić bolszewikom
pokonać Wrangla. Też błąd. Brak pokoju z Rosją oraz wyprawa na Kijów uruchomiła
lawinę, której należała się spodziewać. Rozumowanie Piłsudskiego było
infantylne, a jego estyma sparaliżowała innych polityków.
Idea niepodległości
Białorusi i Ukrainy znalazła by zapewne swój finał po podpisaniu przez
Piłsudskiego układu z Rosją Radziecką w 1919 roku i przystaniu na ich
propozycje. Argument wysuwane
przeciwko temu rozwiązaniu przez niektórych ówczesnych polityków i późniejszych
publicystów są niepoważne. Argumenty te to: "oni by i tak w przyszłości
uderzyli". Otóż, oni by nie uderzyli. Podpisanie pokoju między Polską, a Rosją
wywarłoby niewątpliwie duże wrażenie w na Aliantach i opinii publicznej w
Europie i na świecie. Umocniłoby pozycję Polski, utrąciło lansowaną przez
Zachód, szczególnie przez Lloyd Georga, koncepcję linii Curzona i pozyskało
akceptację ustalonej granicy. Wtedy uderzenie Rosji na Polskę spotkałby się z
potępieniem, pomocą materialna i dyplomatyczną, może i wojskową. Bolszewicy nie
mogli wtedy ryzykować takiej rozgrywki. Natomiast pokój pozwoliłby Polsce
wzmocnić się gospodarczo, wojskowo oraz
dyplomatycznie. Rosji też. Trwałyby długotrwałe rokowania nad wzajemnymi
stosunkami, zapewne nie łatwe, wytyczanie granicy, negocjacje gospodarcze itp.
Co więcej. Byłoby wtedy miejsce na powołanie do życia wolnej Białorusi i wolnej
Ukrainy na ziemiach wcielonych do Polski, lub nadanie tym ziemiom chociaż
szerokiej autonomii. Przeprowadzenie na tych ziemiach skutecznych reform, z
reforma rolną włącznie, zadziałałoby propagandowo na ludność po drugiej stronie
granicy i na ludy kaukaskie, co przysporzyłoby bolszewikom niemałych trudności. Należy zatem zapytać,
dlaczego tego nie uczyniono? Odpowiedź ukryta jest głęboko w duszy Piłsudskiego
!!
Piłsudski nie
pragnął ani wolnej Ukrainy, ani Białorusi, ani federacji. Po zwycięskiej wojnie
polsko-bolszewickiej, nie było przeszkód, by na części ziem wschodnich utworzyć
kadłubowe państwa lub nadać im szerokiego
samorządu. Co więcej, podjęto program polonizacji tych ziem i
pacyfikacje, zwalczając prawosławie i katolicyzm unicki z niszczeniem cerkwi
włącznie. Piłsudski nosił w sobie głęboko ukrytą ideę Polski mocarstwowej, a
siebie widział jako przywódcę tego mocarstwa i znaczącego polityka, mającego
wpływ na całą politykę europejską, a
szczególnie wschodnią, po pokonaniu Rosji. Te jego ambicje można łatwo wyczytać z
podejmowanych politycznych decyzji w latach 1918-21. Upadek Rosji carskiej, oraz
ewentualny upadek Rosji Radzieckiej sprzyjały rodzeniu się takich ambicji. Na karb tych ambicji
Piłsudski ważył się ryzykować losem
Polski.
Gdy ma się do wyboru
pokój na korzystnych warunkach, a takie istniały w 1919 roku, lub niepewną
wojnę, w której sukces jest połowiczny, wybiera się pokój. Piłsudski zaś
manipulował dopiero co odzyskana niepodległością dla zaspokojenia własnych,
skrytych ambicji. Nastał pokój ze
skonfliktowanym do nas sąsiadem. Wojna w 1920 roku została dla nas pozytywnie
rozstrzygnięta wojskowo, a przegrana politycznie. Piłsudski tą wojną nastawił
polską polityczną kadrę i społeczeństwo nie tyle anty bolszewicko, ile anty
rosyjsko. Konsekwencje tego nadejdą w niedalekiej przyszłości, którą wielu z
nas jeszcze żyjących ma w pamięci. To jest właściwy, gorzki, wkład Piłsudskiego do naszej historii. Lecz
jest to pierwsza strona obrazu. Druga strona, z tej samej odsłony, to ów cień
trolla.
Losy wojny
rozstrzygnęły się pod Lwowem. Dowodzący armią południowo-zachodnią, Jegorow i
jego oficer polityczny Stalin, otrzymali w połowie sierpnia 1920 roku rozkaz od Trockiego
i Tuchaczewskiego o skierowaniu wojsk z pod Lwowa, w tym Konarmii Budionnego,
na północ, ku Warszawie. Decyzja o zmianie celów wojny zapada już na posiedzeniu KC RKP(b). 16 i 17 lipca.
Stalin miał jednak swoje własne plany. Wybrał cel południowy, by przenieść
rewolucję na Bałkany. Armia południowo-zachodnia nie wykonała rozkazów
przesłanych 14 i 15 sierpnia 1920 roku. Gdyby je wykonała, polskie wojska znad
Wieprza natknęły by się prawdopodobnie z Konnicą Budionnego i losy wojny
potoczyły by się inaczej. Uwikłanie II Armii znad Wieprza w walkach z Jegorowem, pozwoliłyby
zapewne wejść Tuchaczewskiemu do Warszawy i to byłby "finis
Poloniae". Za tą niesubordynacje odpowiadał potem Stalin przed
towarzyszami i o mało co nie przypłacił to karierą lub życiem.
Co działo się w
duszy Stalina po tych wypadkach? Nosił zapewne głęboką zadrę z dwóch powodów.
Zadrę z powodu zdrady oraz zadrę z powodu przegranej wojny. Nie mogło być inaczej.
I ta zadra gnębiła go całe życie, i kierowała jego postępowaniem. Świadczy o tym
dalsza historia, której twórcą
był ów troll, a nad Rosją i nad Polską zawisł
cień, cień trolla. Wielu wiedziało o niesubordynacji Stalina przede
wszystkim sami rozkazodawcy, Lenin, Trocki, Tuchaczewski, Kamieniew oraz reszta.
Pamięć tego faktu zalegała w umysłach zainteresowanych i samego Stalina. Mogła
zaszkodzić w dalszej karierze satrapy, lub tylko zszargać mu opinie w historii.
To też ważne.
Rewolucja w Rosji
pożerała swoje dzieci. W walkach politycznych przegrani politycy odchodzą, lecz
nie muszą i nie powinni ginąć. Wystarczy ich pokonać politycznie. Odsunąć na boczny tor. W Rosji
stalinowskiej było to niemożliwe. Postępowaniem Stalina kierował ów strach.
Wszystkich zamieszanych w losy wojny należało nie tylko odsunąć, lecz i
unicestwić. By nie było nikogo, kto by pamiętał o jego, Stalina, postępku.
Pierwszy poniósł
"karę" Trocki, gdy tylko warunki polityczne na to pozwoliły. Został
wygnany, potem, w 1944 roku, w Meksyku, pozbawiony życia. W międzyczasie
i
potem ginęli pomniejsi. W 1936 roku dojrzały warunki, by pozbyć się
kolejnego, niepewnego przeciwnika, marszałka Tuchaczewskiego.
Także jego otoczenia rodzinnego i podległej mu struktury wojskowej. Informacja o zdradzie Stalina mogła
przecież funkcjonować w tych tych kręgach. Tak się zapewne zdawało Stalinowi.
Należało więc pole oczyścić doszczętnie. Stracono Tuchaczewskiego i jego
rodzinę, podobno córkę dopiero, gdy skończyła 18 lat. Wybito większość kadry
oficerskiej. Teraz Stalin mógł spać spokojnie. Reszta zbrodni to już pokłosie
tych pierwszych.
Nie można Stalinowi
odmówić politycznej inteligencji. Udokumentował to w końcu lat trzydziestych.
Wśród bolszewików funkcjonowała idea wojny imperialistycznej. Tezę tę uformował
Lenin w swoim dziele "Państwo i rewolucja"(?) Bolszewicy i Stalin czekali
na kolejną wojnę imperialistyczną. Bali się też i agresji Niemiec przeciwko Związkowi
Radzieckiemu.
Dojście Hitlera do
władzy uprawdopodobniło ten strach. Próbowali więc zmontować sojusz z zachodem
i wprowadzić do niego Polskę. Manewr ten się nie udał z winy Polski. Ta bała
się jak ognia "wejścia wojsk radzieckich do Polski, bo jak wejdą, to nigdy
nie wyjdą". Racja w tym była, gdyby wojna wybuchła. Sojusze, czy układy
zawiera się po to, by wojnę odsunąć, lub jej całkowicie zapobiec. Polscy
politycy, wychowankowie Piłsudskiego, nie byli w stanie przeskoczyć
piłsudczykowskiego myślenia. Nad Polską zaległ cień Piłsudskiego. Zawarcie w
1939 roku jakiegokolwiek układu obronnego z udziałem ZSRR musiałoby odwlec lub
zapobiec wojnie na wschodzie. Politycy ci zapewne nie znali doktryny
bolszewików. W istocie jakikolwiek układ z Rosją nie zapobiegł by wojnie, tylko pchnął by
Hitlera na zachód. Stalin liczył na kolejna wojnę imperialistyczną. Zachód się
wykrwawi, a wtedy on wkroczy na scenę. Był do tego wojskowo przygotowany.
Opinie znawców tematu ( Suworow) są jednoznaczne. Jeżeli to nie wypaliło, nie
było innego wyjścia. Należało odsunąć granicę Rosji na zachód. Tak tłumaczą agresje na
Polskę Rosjanie i maja zapewne racje.
Stąd nagła wolta Stalina i sojusz z Hitlerem. Był świadom agresji Hitlera na Polską. Pakt Ribbentrop- Mołotow i wybuch wojny wymusi
wkrótce wypowiedzenie Hitlerowi wojny przez zachodnich aliantów.
O to chodziło i tak
też się stało. Okno do wojny imperialistycznej otwarte. Na decyzje Stalina
miało także zapewne wpływ przeświadczenie o własnym potencjale wojskowym oraz
możliwościach ekonomicznych, co potwierdził potem przebieg wojny na wschodzie i
produkcja wojenna Związku Radzieckiego. Pomoc Stanów dla ZSRR (Lend Lease Act) była drobnym ułamkiem. (jedna piąta całości dostaw dla Aliantów).Ten potencjał został zademonstrowany na pokazie w 1935 roku w Kijowie i przeraził polityków zachodnich. Dlatego pozwolili Hitlerowi na aneksję Austrii i Czechosłowacji. Chodziło o wzmocnienie Niemiec i skierowanie jego uwagi na wschód.
Na ludności polskiej
na wschodzie zemściła się obsesja Stalina z pod Lwowa i przegranej wojny. Cień
trolla. Jej los był konsekwencja tamtych wydarzeń. I za to należy także obwinić
Piłsudskiego. Udział w tym losie maja tysiące pochowanych w naszych Świętych
Grobach. Nikt nie wątpi, że była to zemsta Stalina. Polskość ze wschodu była
rugowana od 1772 roku, dokończona została przez Stalina i UPA. Ziemie te nie musiały
należeć do Polski, lecz polskość mogła tam egzystować do dzisiaj. Nie ma tam
jej z naszej wiekowej, wielkiej winy.
Cień trolla pokrywał
nasze dzieje wojenne bez reszty. Katyń. Londyńskim politykom
piłsudczykowskim nie udało się pokonać
tej przeszkody. Ofiarą padli kolejni patrioci, kolejne pokolenie Kolumbów, kolejna porcja polskości została ze wschodu
wyrugowana. Cierń trolla padł kolejny raz na Lwów. W interesie Rosji było
oddanie Polsce Lwowa. By skonfliktować Polskę z Ukrainą Radziecką, jeszcze
mocniej Polaków z Ukraińcami. Ten kawałek gruntu nie był Rosji potrzebny.
Zadziałała tu jednak psychika trolla, Stalina. Zemsta za tamte niepowodzenia.
Ten cień trolla leżał nad Polska przez wszystkie lata rządów
"polszewików", wnikała głęboko też w nasze dusze, towarzyszył też i po drugiej stronie. Sprawca tego cienia dawno odszedł,
został potępiony, ale cień pozostał i nadal przysłania nam trzeźwość
spojrzenia. Cień odrodził się w dwójnasób pod Smoleńskiem.
Polityka światowa, w
tym ewolucja społeczeństw socjalistycznych, której wyrazem były polskie bunty,
wymusiły na Rosji ewolucje własnego stanowiska. Pojawił się Michaił Gorbaczow.
Rozumiał, że i ZSRR stoi przed przemianami. Uznał, że zacząć trzeba od uporządkowania
stosunków z zewnętrznymi partnerami. Równocześnie dokonać radykalnej ewolucji
wewnętrznej. Zaczął od ujawnienia i przyznania się do zbrodni katyńskiej. Miał
być ten akt wstępem do ich własnych rozliczeń. Rosja to przecież kraj,
spoczywający na grobach.
Gorbaczow jako
pierwszy próbował przegonić cień trolla. Potem kontynuował to Jelcyn,
przekazując Polsce część akt katyńskich. Wszyscy zainteresowani w Polsce i
Rosji zapewne odetchnęli. Kontynuuje to Putin, uczestnicząc w uroczystościach
na Westerplatte. Pierwszego września, który dla Rosjan nie jest pierwszym dniem
wojny. To było wielkie
wydarzenie, całkowicie niedocenione przez nas. Na koniec organizacja mszy w Katyniu z
udziałem władz obu krajów. Takiego rozwoju wypadków jeszcze przed niewielu laty
nikt się nie spodziewał. Jest to jakiś znamienny początek rosyjskiego
"katharsis". Rosja stoi przed wielkim oczyszczeniem. Ujawnienie
wszelkich zbrodni i pokrycie Rosji i byłych republik wieńcem cmentarzy. A dla
Polski te rosyjskie akty i gesty, to wielkie, polityczne zwycięstwo. Ich i
nasze. Czy to dotarło do małostkowych, polskich umysłów? Wszystko zmierzało
do tego, by cień trolla ustąpił na zawsze. Zazdrośni i
małostkowi, polscy politycy, uznali, że
nasze Święte Groby doskonale nadają się do bieżącej walki politycznej.
Zorganizowali konkurencyjną wycieczkę na te groby. Żeby zamanifestować,
kto tu jest ważniejszy. Pobudką do tego nie była przecież potrzeba oddania czci
naszym skazańcom. To stało się trzy dni
wcześniej.
Konsekwencje
znamy. Nawet jeśli wizyta prezydenta była planowana wcześniej, niż wizyta
premiera, lub miała to być wizyta wspólna, a potem postanowiono inaczej, to z
tej drugiej wizyty należało zrezygnować. W imię zgody narodowej. Można zrozumieć
wielu uczestników tej wizyty,
prezydentowi nie należy odmawiać uczestnictwa. Grzeczność tego wymaga.
Prawdziwa idea tej wizyty była jednak całkowicie chybiona. Nikt nie odważył się, by od niej odwieść ś.
p. prezydenta. Nad naszym społeczeństwem zawisł ponownie odrodzony cień trolla.... .Bo nie
jest to nic innego jak właśnie to. Historia zachichotała ponownie ku naszej
stronie. Katastrofa jest oczywiście dziełem przypadku, efektem naszej
niefrasobliwości. Natomiast niepotrzebna
wycieczka jest moralnym przestępstwem. Tragiczne jest i to, że tak wielki krąg
społeczeństwa dał się wepchnąć i trwa w tragicznym rozdarciu. I umknęła na
zawsze perspektywa usunięcia podziałów polsko-rosyjskich. A ona była już w
zasięgu ręki i jest potrzebą historyczną.
Naszą historia nadal
struje cień Piłsudskiego i cień trolla.
Ps. Troll - ciemna i
groźna postać z mitologii skandynawskiej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz