Chociaż
z tego powodu prez. Lech Wałęsa zasługuje na szacunek. Rzucane na
niego obelgi są wynikiem naszej polskiej duszy cechującej się zawiścią.
K a t a s t r o f a
Francuski
uczony, matematyk, Rene Thom, opracował w latach siedemdziesiątych 20 w. teorię
katastrof, która głosi, że w układach ciągłych, w których dokonuje się
ewolucja, polegająca na nakładanie się na siebie drobnych zmian, a więc w
układach dynamicznych, dochodzi do sytuacji nagłej przemiany pod wpływem
kolejnego bodźca, czy zmiany stanu. Powstaje nieciągły efekt z ciągłych
przyczyn. Przez
katastrofę należy rozumieć zatem gwałtowne,
nagłe przejście badanego układu od starego stanu do nowego stanu. Nie musi to
by stan gorszy od poprzedniego, lecz stan inny, czeto lepszy, tyle, że
następuje on nagle. Przykładem może być uderzenie pioruna, które jest wywołane
powolnym nagromadzeniem się ładunków w powietrzu, których przekroczenie
powoduje wyładowanie, lub t. zw.
zmęczenie materiału, które powoduje nagłe przerwanie ciągłości. Innym
przykładem, dodatnim, jest n. p. poród,
a więc nagła zmiana w czasie ciąży, która zostaje wywołana narastaniem drobnych
zmian hormonalnych w ciele rodzącej.
Teoria
katastrof odnosi se głównie do układów mechanicznych, lecz ma także
zastosowanie w ekonomii (kryzysy), historii (rewolucje), czy psychologii. W
psychologii za zjawisko „katastrofy” uznać
można stan, który pojawia się w psychice człowieka, jako „iluminacja” lub
„olśnienie”, tak określane w nauce. Zjawisko to ma polegać na pojawienia
się w psychice gotowego rozwiązania danego problemu po dłuższym okresie nieświadomego
rozwiązywania tego problemu lub medytacji nad zagadnieniem. Wyrazić je można
mianem „eureka”. To właśnie iluminacji doznał zapewne św. Paweł pod Damaszkiem,
kiedy usłyszał głos, „czemu mnie prześladujesz”. Był faryzeuszem, który brał
udział w prześladowaniu chrześcijan. Poznawał zapewne jednak naukę Chrystusa, do
której z czasem się przekonał, aż nadszedł moment, kiedy uznał, że jest
właściwie chrześcijaninem. Wtedy nastąpił nagły przewrót w jego psychice
opisany w Dziejach Apostolskich przez św. Łukasza.
Takiej iluminacji, czy olśnienia, doznaje chyba
każdy człowiek, nie na taką miarę, oczywiście. To zjawisko psychiczne bywa
motywatorem twórczości naukowej, czy artystycznej, lub powoduje nagłe podjęcie życiowej
decyzji, gdy nagle pojawia się w psychice. (autor niniejszego doznał takiego
zjawiska w życiu co najmniej trzy razy) Na podstawie jednej takiej iluminacji
powstał patent, umieszczony w Internecie)
W portalach internetowych, opisujących układania
w 1980 r. t. zw. „postulatów
strajkowych” w grupie organizatorów strajków w Stoczni Gdańskiej, autor nie
znalazł informacji, od kogo personalnie pochodzą poszczególne postulaty. Nie
znalazł szczególnie autora pierwszego postulatu, żądającego zgody władz na
powstanie NSZZ, nazwanego „Solidarność”. A ten postulat, zaaprobowany przez
ówczesną władzę, stał się czynnikiem, który wywołał w Polsce, a potem i w
Europie, a może w całym świecie ową „katastrofę” społeczna i polityczną, którą
dzisiaj nazwać można śmiało „katastrofą historyczną” w dobrym tego słowa
znaczeniu i w rozumieniu Rene Thoma.
Dopiero w ostatnim czasie autor niniejszego odkrył
na jednym z portali internetowych wypowiedź jednego z uczestników tamtych
wydarzeń, że autorem wprowadzenia tego postulatu do żądań Międzyzakładowego
Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej w 1980 r. był nie kto inny, jak
właśnie prez. Lech Wałęsa. To on doznał owego „olśnienia”, które spowodowało
wprowadzenie tego postulatu do listy żądań, było także swoistą „katastrofą” i w
rezultacie doprowadziło do dziejowej, niespodziewanej „katastrofy”
historycznej. Co stało się dalej, to wiadomo. Obecność pierwszego postulatu w
uzgodnieniach gdańskich, autorstwa prez. Lecha Wałęsy, podniosło z „kolan” społeczeństwo, poczęły masowo powstawać
założycielskie komitety związku. To też
była właśnie „katastrofa „ Chociażby za ten jeden błysk „iluminacji” Lecha
Wałęsy należy mu się chwała. Bez tego postulatu historia Polski, a może i
Europy, nie zatoczyłaby koła.
Społeczność polska nie wprowadziła do
świadomości świata w ciągu historii wiele znaczących postaci takich, które w
świecie utożsamiane by były z Polską. A to właśnie historyczne nazwiska,
szczególnie pozytywne, utrwalają pamięć i opinię o danym narodzie. My takich
mamy niewiele. A nazwiska tych, których mamy, nie potrafimy eksponować, a wielu
i szanować. Tak jest właśnie z prez. Lechem Wałęsą. Jeśli były i są w stosunku
do niego jakieś zastrzeżenia, czy ma na swoim koncie jakieś grzechy, (kto jest
bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień), to należy je pomijać, czy tuszować,
bo jego postać i nazwisko jest dla Polski „ikoną”, którą należy eksponować, mimo
jakichkolwiek zastrzeżeń. Dlatego nagonkę na niego, wyrażaną przez kogokolwiek,
należy uznać za przejaw zwykłej zawiści, polskiej zawiści, szczególnie tych,
którzy uznają, że to oni powinni zostać wyróżnieni przez historię, a Lech
Wałęsa im w tej materii przeszkodził. Dotyczy i tych, którzy wtedy współuczestniczyli
w wydarzeniach minionych, jaki takich, którzy próbują obecnie pomniejszyć rolę
prez. Lecha Wałęsy, by zaistnieć publicznie lub wywyższyć swoją postać.
Historia jest jednak sprawiedliwa, pozostaną w niej ci, co przyczynili się do
pozytywnych zmian w dziejach.
Napisał UP72156
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz